- autor: jantro, 2016-05-03 14:10
-
12 kolejka Kansas Konstantynów - GLKS 1-2 (0-2) ...i lider w zasięgu...
Wtorek, 03.05.2016r. godz.16, Konstantynów.
OBSADA SĘDZIOWSKA: SOWA, ARTYMIUK, PODKAŃSKI M.
0-1 (22") Jacek Kuźmiński (Wojtek Kopytiuk)
0-2 (41") Jacek Kuźmiński (Patryk Gilewski)
1-2 (47")
Udało się podtrzymać szczęśliwą passę, bo to już kolejny 5 mecz bez porażki.
Następny mecz i kolejny, w którym istotny wpływ na poziom i płynność gry miały warunki zewnętrzne. Tym razem tę rolę skutecznie spełniła nawierzchnia boiska. Nie dość, że niewielkiego, to na domiar złego koszmarnie nierównego i z rzadkimi kępami trawy. Na szczęście nie przeszkadzało to przy stałych fragmentach gry, które stanowiły bardzo duże zagrożenie, szczególnie pod bramką gospodarzy. I właśnie po rzucie rożnym w 22 min. idealnie wykonanym przez Krzyśka Stecza, kapitalną główką "pod poprzeczkę" popisał się Wojtek Kopytiuk. Na nic zdała się rewelacyjna obrona, bo "zbita" na poprzeczkę przez bramkarza Kansas piłka trafiła pod nogi Jacka Kuźmińskiego. Bramka na 1-0 spowodowała dodatkowy chaos w grze gospodarzy i zdecydowanie swobodniejszą grę z naszej strony. Ostatni kwadrans pierwszej połowy był z naszej strony popisowy. Tylko żałować należy, że dopiero w 41 min. i do tego tylko raz piłka znalazła się w siatce bramki gospodarzy. Niesamowitą asystą popisał się Patryk Gilewski, który wydawało się straconą piłkę po szalonym rajdzie, wygarnął i dośrodkował z linii końcowej. Tak idealnie, że zmusił Jacka Kuźmińskiego do popisania się wyjątkowej urody wolejem. 2-0 i ostatnie 5 minut, w których tylko cudem gospodarzom udało się utrzymać niezmieniony wynik do przerwy.
Pierwsze kilkanaście minut drugiej połowy, z bramką straconą tuż po rozpoczęciu trzeba raczej pominąć milczeniem. Jednak pozostałe 30 minut było już raczej pod naszą kontrolą. I tylko szkoda, że nic nie zechciało wpaść Krzyśkowi Steczowi, bo końcowe minuty byłyby jednak spokojniejsze. Bardzo dobre zmiany po przerwie (60 minuta- podwójna) dali Paweł Wojtuszkiewicz i Kuba Kitliński. Szczególnie ten drugi zaliczył wyjątkowo udany debiut na boku obrony. W ostatnich 10 minutach na boisku pojawił się Arek Dawidziuk, wracający do gry po zbiegu operacyjnym. Na dodatkowe podkreślenie zasłużyła gra Wojtka Kopytiuka, który był niemal wszędzie i przy niemal każdej akcji. Tak jakby odjął sobie z kilkanaście lat...
Janusz Trochimiuk.