GLKS Roskosz-Grabanów - strona nieoficjalna

Galeria zdjęć

15 min. 0-1 Arek Dawidziuk (Jarek Dubikowski)

17 min. 1-1

19 min. 2-1

28 min. 3-1

60 min. 3-2 Adam Panasiuk (Janusz Trochimiuk)

Gdy w 15 minucie, po okresie wyraźnej przewagi z podania Jarka Dubikowskiego bramkę na 0-1 zdobył Arek Dawidziuk, wydawało się, iż tym razem pech nas opuści... Niestety, nie dość, że w ciągu ledwie 10 minut straciliśmy kolejno 3 bramki, to jedna z nich była wyjątkowo nieszczęśliwa - próba wybicia piłki przez Roberta Chylimoniuka zakończyła się trafieniem w któregoś z naszych i piłka wpadła do bramki. 3-1 i nie koniec nieszczęść. W 38 minucie kontuzji doznał kolejny nasz środkowy pomocnik Jarek Mazur. Za tego, który miał ciągnąć grę do przodu (i do momentu urazu wywiązywał się z tego zadania doskonale), musiał na boisku zameldować się Piotr Niedziela. Do tego zupełnie zapomnieliśmy o realizacji założeń przyjętych przed meczem, a przecież pierwszy kwadrans pokazał, że tak grać powinniśmy. Na przerwę schodziliśmy w wyjątkowo marnych nastrojach...

Odprawa w przerwie i przypomnienie, że musimy wrócić do grania z początku pierwszej połowy, jednak poskutkowały. Już pierwsze minuty pokazały, że gra presingiem na połowie zespołu z Oszczepalina, to jest dobry pomysł. Przez niemal całą drugą cześć meczu, skutecznie uniemożliwialiśmy realizację "firmowych zagrań" gospodarzom, polegających na długich przerzutach piłki pod naszą bramkę i strącaniu jej przez wyjątkowo dobrze zbudowanych gospodarzy, na nasze pole karne (tak właśnie padły dwie bramki przed przerwą). Na marginesie, taka gra idealnie pasowała do wyjątkowej "wielkości" przyszkolnego boiska, na dodatek oryginalnie nierównego. Cóż jednak z tego. Pomimo, iż mieliśmy przewagę i wypracowywaliśmy dobre okazje do strzelenia bramki kontaktowej, ta była dla nas jak zaczarowana. Kiedy w 60 minucie spotkania, po rzucie wolnym wykonywanym przez Janusz Trochimiuka, piłkę do bramki wpakował Adam Panasiuk, wydawało się że wystarczy nam czasu, nie tylko na doprowadzenie do remisu. 3-2 i jeszcze pół godziny. Pech jednak nie pozwolił zapomnieć o sobie. Nie dość, iż nie zdołaliśmy wyrównać, to jeszcze w ostatniej akcji doliczonego czasu gry, zderzenie pomiędzy pomocnikiem gospodarzy i naszymi Arkiem Dawidziukiem oraz Piotrkiem Niedzielą, zakończyło się ciężkim nokautem tych dwóch ostatnich. Efekt - wezwane pogotowie, rozbita głowa Arka i rozcięte ucho Piotrka (złożone cztery szwy). Czy to już może wreszcie koniec ?... 

Janusz Trochimuk

• Komentarzy [0]
• czytano: [440]
• DO